top of page

W Nowym Jorku za brak dostępności - pozew, w Polsce - nagrody! Czy zaczniemy rozliczać stararchitektów nad Wisłą? 

Zdjęcie autora: Magdalena Storożenko-PolakMagdalena Storożenko-Polak


Architektura kształtuje nasze życie społeczne. Ma moc integracji społeczności i edukacji. Dlatego w idealnym świecie budynek publiczny powinien odpowiadać na potrzeby każdego człowieka - czy to młodego, czy starszego, niezależnie od sprawności fizycznej czy sensorycznej.

A jaki jest nasz świat? Z pewnością daleki od ideału. 


Jednak po drugiej stronie globu pojawiła się pierwsza jaskółka - pozew przeciwko słynnej pracowni Stevel Holl Architects, który już kolejny rok rozgrzewa nowojorskie środowiska i media. Pozew o brak zapewnienia dostępności pokazuje, że nawet najsłynniejsi architekci nie są nietykalni gdy łamią przepisy. (Tak, dostępność jest też zapisana w przepisach!) A co u nas? Wciąż zamiast wyciągać konsekwencje wobec projektów nieprzyjaznych osobom z niepełnosprawnościami, część z nich dostaje nagrody i wielkie nagłówki w czasopismach branżowych.

Czy doczekamy się kiedyś nad Wisłą przełomu, w którym “niedostępne” nie będzie równoznaczne z “nagradzane”?




Wnętrze biblioteki z dużym przeszkleniem; osoba idzie po schodach między regałami na kilku poziomach.
Tarasy/ kolejne poziomy w bibliotece Hunters Point Library. źródło zdjęcia: New York Times

Pozew w Nowym Jorku - o co chodzi?


Punktem zapalnym stała się otwarta w 2019 roku biblioteka publiczna Hunters Point Library w nowojorskim Queens, która została zaprojektowana przez znaną pracownię Steven Holl Architects. Budowa obiektu pochłonęła 41,5 mln dolarów i miała być nowoczesnym symbolem przestrzeni dla wszystkich. Miała być, takie były założenia, jednak wkrótce po otwarciu okazało się, że projekt ma wiele barier. Barier uniemożliwiających samodzielne korzystanie z obiektu przez osoby z niepełnosprawnościami narządów ruchu. W związku z krytyką w mediach i skargi środowisk dostępnościowych miasto Nowy Jork zdecydowało się w maju 2023 roku pozwać słynną pracownię na kwotę 10 mln dolarów (zachowując możliwość zwiększenia tej kwoty o dodatkowe 20 mln!). 


Pozew złożony przeciwko pracowni wskazuje na szereg uchybień związanych między innymi z: tarasowymi podestami, niedostateczną liczbą wind, nieprzemyślaną geometrią wnętrz. W efekcie tych zaniedbań kilka poziomów biblioteki okazało się zupełnie niedostępnych dla osób poruszających się na wózkach. Niedostępny jest również najwyższy taras widokowy - wizytówka biblioteki, z którego rozciąga się spektakularny widok na  East River i Manhattan. To przesłanie mówiące o tym że te najbardziej reprezentacyjne przestrzenie nie są projektowane dla wszystkich. Poruszasz się na wózku - nie jesteś tu mile widziany. Po prostu nie jesteś widziany. 


Awangarda w projektowaniu, a potrzeby użytkowników. Wszechobecny brak dostępności


Biblioteka z założenia miała być przykładem awangardowego podejścia do formy i funkcji. Widowiskowa bryła z charakterystycznymi wycięciami i przeszkleniami z pewnością zapewnia niesamowite widoki. Jednak w tym pędzie za nowością, widowiskowością i efektem WOW zapomniano o jednej z najważniejszych zasad projektowania obiektów użyteczności publicznej - o projektowaniu dla WSZYSTKICH.


Zamiast zadbać o dostępność do wszystkich poziomów biblioteki - osobom z niepełnosprawnościami zaproponowano alternatywę. Bibliotekarze mogliby przynosić książki z niedostępnych półek. Takie rozwiązanie z pewnością nie zapewnia samodzielności ani poczucia godności dla wszystkich użytkowników biblioteki. 


Taras na dachu z widokiem na panoramę Manhattanu; strome schody, beton i szklana balustrada.
Niedostępny dla osób z niepełnosprawnościami taras widokowy biblioteki Hunters Point Library. źródło zdjęcia: New York Times


Reakcja architektów i społeczności

Najbardziej kontrowersyjnym elementem medialnych doniesień okazała się wypowiedź Chrisa McVoya, starszego partnera w Steven Holl Architects, który stwierdził:

„Szczerze mówiąc, nie myśleliśmy, że musimy zapewnić dokładnie takie samo doświadczenie użytkowania. (…) To co zrobiliśmy to będzie nowy standard dla bibliotek i to świetnie. To nie znaczy, że jest to wada w projekcie. To ewolucja.”

Takie słowa wypowiedziany publicznie to jawna deklaracja braku zrozumienia dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami. To policzek wymierzony każdej osobie ze szczególnymi potrzebami, osobom które walczą o samodzielność! Wypowiedź McVoya oburzyła m.in. Christine Yearwood, założycielkę grupy Up-Stand:

„Konieczność proszenia kogoś o pomoc jest w najgorszym przypadku poniżająca, a w najlepszym – ograniczająca”.

Kto jest odpowiedzialny za ten projekt? Wbrew pozorom nie tylko architekci - odpowiedzialność spoczywa również na inwestorze. Który nadzorował inwestycje i odebrał taką realizację. Ogromny koszt publicznej inwestycji dodatkowo wzmaga presję na rozliczenie twórców, by podobne historie nie powtarzały się w przyszłości.


Czy to zwiastun pozytywnych zmian?

Pozew przeciwko Steven Holl Architects to nie tylko walka o dostępność, ale także głośny komunikat wysłany w świat: nawet „starchitekci” nie są nietykalni, a ich projekty muszą respektować prawa wszystkich użytkowników. Wykluczający budynek publiczny, szczególnie taki, który pochłonął dziesiątki milionów dolarów, nie może uchodzić za sukces. Jeśli niedostępność spotyka się z realnymi sankcjami finansowymi, to może czas „estetyki ponad funkcję” właśnie się kończy?

W USA obowiązuje ustawa ADA (Americans with Disabilities Act), która wprowadza jasne standardy dostępności. Tam, gdzie przepisy są konsekwentnie egzekwowane, nie ma miejsca na nadużycia w imię widowiskowej formy. Hunters Point Library to dowód, że uniwersalne projektowanie nie jest luksusem, lecz koniecznością. Może to początek nowej ery, gdzie „uniwersalny design” będzie nie tylko frazesem, ale i fundamentem każdego projektu?


Polska perspektywa – wciąż nagradzamy niedostępność?

W Polsce coraz głośniej mówi się o projektowaniu uniwersalnym. Samorządy obiecują, że nowe budynki publiczne będą wolne od barier, ale rzeczywistość bywa inna. Wciąż zdarzają się przypadki, gdy atrakcyjny wizualnie projekt zdobywa nagrody, choć pełen jest barier. Wysokie schody bez podjazdu, zbyt wąskie windy czy brak rozwiązań dla osób niewidomych i słabowidzących – takie „detale” wciąż uchodzą płazem, o ile forma jest „odważna”, bryła „innowacyjna”, a detale „awangardowe”. Funkcjonalność? Jeśli w ogóle jest wspomniana, to na marginesie.

Tymczasem budynek publiczny, finansowany z pieniędzy podatników, powinien być przede wszystkim przestrzenią dla wszystkich – bez wyjątków. Dlaczego więc nagradzamy projekty, które część społeczeństwa zostawiają na zewnątrz?


Napis na betonowej ścieżce: „Wejście tylko w obuwiu! Kółka nie wchodzą” z grafiką śladów stóp.
Zdjęcie z wodnego placu zabaw - Jaworek w Tychach. Wjazd na betonowy "mostek" nad wodnym placem zabaw o bardzo dużym nachyleniu. Napis mówi sam za siebie - nawet jeśli pomysłodawca miał na myśli kółka rolek i rowerów, to z pewnością osoby na wózkach nie czują się tam mile widziane. Nie zapewniono tam dostępności. Projekt RS+, zdjęcie: archiwum Fundacji



Kiedy zaczniemy „karać” zamiast nagradzać?

W Polsce mamy przepisy chroniące prawa osób z niepełnosprawnościami, jak choćby Ustawa o zapewnianiu dostępności. Zobowiązuje ona instytucje publiczne do usuwania barier i zapewnienia udogodnień: wind, szerokich przejść, tyflomap czy dostosowanych informacji wizualnych i dźwiękowych.


Jak można zareagować na niedostępny budynek publiczny?

  1. Osoba ze szczególnymi potrzebami (lub jej przedstawiciel) składa wniosek do danej instytucji o zapewnienie dostępności.

  2. Podmiot ma obowiązek ustosunkować się do wniosku w ciągu 14 dni.

  3. Jeśli nie zapewni zmian lub zignoruje sprawę, można złożyć skargę do Prezesa PFRON (Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych).


    Link do formularza złożenia skargi (PDF)- LINK


To proces, który wymaga determinacji, ale stanowi narzędzie do egzekwowania zmian. Coraz więcej organizacji pozarządowych i aktywistów wspiera osoby z niepełnosprawnościami w walce o równouprawnienie w dostępie do przestrzeni publicznych.

Czy to wystarczy? Nie. Ale każda taka inicjatywa przybliża nas do momentu, w którym „dostępność” przestanie być luksusem, a stanie się oczywistością. 


Więcej o dostępności architektonicznej - LINK

Pytanie tylko: kiedy nagradzanie niedostępnych projektów przestanie być standardem?

Czy zmiana myślenia jest możliwa?

Historia Hunters Point Library udowadnia jedno – zmiana nie tylko jest możliwa, ale i absolutnie konieczna. Wysokie odszkodowania za łamanie przepisów mogą skutecznie odstraszyć architektów i inwestorów przed ignorowaniem potrzeb użytkowników. Ale żeby ta zmiana była trwała, potrzeba konkretnych działań:

  • Edukacja – Już na studiach architektonicznych należy kłaść większy nacisk na projektowanie uniwersalne. To nie tylko przepisy, to empatia i zrozumienie dla różnorodnych potrzeb użytkowników.

  • Świadome nagrody – Organizacje przyznające nagrody architektoniczne muszą brać odpowiedzialność za swoje wybory. Niedostępne projekty? Powinny w ogóle nie przechodzić wstępnej selekcji.

  • Egzekwowanie prawa – Bez finansowych sankcji i kontroli jakości realizacji nadal będą powstawały „piękne” budynki, które wykluczają. Prawo musi być rygorystycznie przestrzegane.

  • Presja społeczna – My, użytkownicy, media, NGO-sy – wszyscy możemy kontrolować i wywierać nacisk na inwestorów, by przestrzegali zasad dostępności.



Kobieta w jasnej kurtce dotyka pionowych metalowych tablic z alfabetem braille'a na marmurowej ścianie. Tablice zawieszone są powyżej zasięgu jej wyciągniętej ręki
Tabliczki nawigujące z alfabetem Braille'a umieszczone na wysokości niemożliwej do odczytania przez dotyk - Muzeum Historii Polski, Warszawa, Projekt: WXCA, zdjęcie: archiwum Fundacji


Projektowanie dla ludzi, nie dla ego

Pozew przeciwko Steven Holl Architects to symboliczny punkt zwrotny. Pokazuje, że budynki publiczne muszą służyć całej społeczności – bez wyjątku.

W Polsce? Wciąż widzimy nagrody dla projektów, które mają „odważną formę” i „nowatorską bryłę”, ale umieszczają tabliczki z Braill’em na wysokości 180 cm czy zapominają o przestrzeni manewrowej. Czy naprawdę musimy zachwycać się budynkiem, który mówi osobom z niepełnosprawnościami lub rodzicom z wózkami: „Nie jesteś tu mile widziany”?

Zmiana jest blisko. Świadomość społeczna rośnie, a wraz z nią wola walki o prawa tych, których przez lata ignorowano. Uniwersalna dostępność to nie kaprys ani miły dodatek – to fundament, bez którego współczesna architektura po prostu nie ma sensu.

Oby nowojorska lekcja była przełomem. Nie tylko tam, ale i tutaj, nad Wisłą.

Comments


bottom of page